
Grafika: Laliga.com
Pozostał nam jeszcze tydzień nieprzyjemnych obowiązków, jakimi są dogranie końcówki sezonu ligowego. Mamy - niestety - nowego mistrza Hiszpanii, więc misja obrony tytułu po raz pierwszy od 2008 roku ponownie nie powiodła się. Barcelonie gratulujemy (lub też nie - jak kto woli), zaś przed nami jeszcze dwa mecze o czapkę gruszek. Jako że w 36. kolejce nasz zespół wywalczył 3 punkty, zaś Atlético przegrało w Pampelunie, to nawet na siłę nie możemy szukać emocji w walce o utrzymanie drugiego miejsca na koniec sezonu.
A zatem - no, stypa. Będzie ona podzielona na dwie części, z czego pierwsza odbędzie się w tę niedzielę w Sewilli, a druga tydzień później w domu. Zagramy na Ramón Sánchez Pizjuán z ekipą gospodarzy, która - tak jak i Real Madryt - też ma za sobą nieudany sezon. Oczywiście porównując musimy zachować proporcje. Dla nas i drugie miejsce jest porażką, lecz Sevilla zajmuje miejsce 14. i choć jej byt w pierwszej klasie rozgrywkowej nie jest zagrożony, to długo czekali oni na moment, w którym będzie pewne, iż do Segundy nie spadną. Dopiero minimalne zwycięstwo 1-0 z Las Palmas sprawiło że podopieczni Caparrósa są już pewni pozostania w pierwszej lidze.
W niedzielę zatem obie drużyny zagrają bez wielkiego ciśnienia. Chociaż... czy tak do końca spodziewamy się odpuszczenia przez Sevillę potyczki z Realem? No, chyba niekoniecznie. Ta drużyna należy do grona tych zespołów, które z naszą ekipą zawsze próbują wygrać, no - przynajmniej u siebie, bo na wyjazdach idzie im przeciwko nam fatalnie. Jednak bywały już takie sytuacje, gdy oba zespoły o nic nie grały, a Sevilla się spinała. Choćby końcówka sezonu 2017/2018, gdy gospodarze wygrali 3-2 i ich kibice znów ścieli się z Ramosem, który kilka lat później wrócił do klubu. Cóż, koleje losu.
Można zatem w ciemno stawiać, że motywacja będzie jednak większa po stronie Sevilli. My nie wiadomo, jakim składem w ogóle wyjdziemy. Z Mallorcą udało się wygrać, choć nie bez problemu - konieczna była remontada. Czego spodziewać się w niedzielę? A któż to wie?
Na arbitra głównego tej potyczki desygnowany został Mateo Busquets Ferrer, któremu za liniami bocznymi poasystują Adrián Díaz González i Álvaro Granel Peiró, z kolei zadania czwartego sędziego wykona Aleksandar Iwajłow Angelow Borisow.
Sędzią VAR będzie César Soto Grado, a jego pomocnikiem Iker de Francisco Grijalba.
Transmisja w Eleven Sports 1.
Sevilla FC - Real Madryt: 37. kolejka LaLiga 2024/2025, niedziela, 18 maja 2025, godzina 21:00, Ramón Sánchez Pizjuán.
Sędzia: Mateo Busquets Ferrer