Ale dalej wymieniasz tych graczy udając jakby kontekst nie był związany z tym czy wystawienie każdego ww. emeryta, od Seedorfa co sobie ledwo radzi z Aaronem Lennonem, po ostatniego Pirlo który męczy się w finale z pomocą Barcelony, nie jest proszeniem się o wpierdol od przeciwnika takiego jak obecny Liverpool/City/Chelsea/Bayern w pełni sił.
Do Garetha Barry'ego mam taki szacunek jak do Torbjorna Nilssona. Nie mam mu absolutnie nic przeciwko. Zwyczajnie nie wiem skąd wziął się w tej rozmowie
Milner gra mniej, bo też Liverpool ma konkretny skład, ale gdy tylko pojawia się plaga kontuzji czy kartek, to na dziadka można liczyć.
No właśnie niezbyt. Dlatego nie gra i w pomocy w miarę zdrowia łatają Thiago, Keita, młody Jones, a Milner jest 35-letnim emerytem pokroju Marcelo któremu uprzejmie pozwalają skończyć upływający w tym roku kontrakt.
Ronaldo nie zawsze się obijał w defensywie. Wystarczy przypomnieć sobie jak Barka formowała wokół niego i Benzemy trójkąciki po czym ten machał łapami robiąc z siebie pierwszego mema na Twitterze. Wypaczenie
Gość dwa razy na 90 minut gry naciska na zawodnika z piłką. Greenwood robi to 4 razy więcej nawet wg tej wczesnej statystyki. Zresztą nie wiem po co tu w ogóle wrzucać statystyki, skoro wystarczy oglądać mecze i sposób w jaki United jest zmuszone się ustawiać by kryć luki. Przecież dlatego m.in. przeszli po Liverpoolu na trójkę w obronie - by grać nim i Cavanim/Greenwoodem/Rashfordem w dwójce gdzie spóźnione przesunięcie krycia ma mniejsze konsekwencje do gry w środku.
Nie sądzę by porównywanie sytuacji z 2006-08 gdzie królowali napastnicy sortu Ruud Van Nistelrooy miało się jakkolwiek do obecnej sytuacji z Ronaldo w United. No, prócz oczywiście przeświadczenia że można w podobny sposób dzisiaj pozwalać zawodnikowi odpuszczać bez konswekwencji przeciwko najlepszym.
Wymień jeden zespół liczący się w walce o najwyższe cele w skali kontynentu (tj. takiej do której rzekomo United aspiruje i po co Cristiano ściągali) gdzie napastnik jest zwolniony z zadań defensywnych i nie ma to efektu na resztę drużyny.
No i też tak serio - czy obecna La Liga gra na takiej intensywności jak Premier League, gdy kariery kończyli Scholes, Lampard czy Gerrard?
Nie za bardzo rozumiem sugestię. Czy mieli atletów/pracusiów? Tak, niektórych, oczywiście, jak wcześniej przywołany Lampard, Yaya, Tevez, nie neguję. Nie sądzę jednak że nacisk na pressing był w jakimś stopniu porównywalny, bo i przemęczenie oraz odnowa biologiczna była gorsza wobec tego się nie opłacało i z zyskiem było uczyć dokładniej kopać piłkę. Przy czym teraz prawie każdy klub ma komorę od krioterapii w budynkach i oba aspekty łatwiej połączyć.
Tamta era tj. 2010-15 była kompromitacją Premiership pod względem zorganizowanego pressingu, przygotowania fizycznego składu do takiej gry i memem pod względem wychodzenia spod niego. Kwintesencją 'hoof-ball' i mentalności "GET RID!" gdzie 2/3 zespołów grała długą piłę na Croucha i taki futbol był wyjaśniany w Europie przez pierwszy lepszy zespół (co teraz dzieje się w drugą stronę, choć zdarzają się wyjątki które wypaczają obraz np. Villarreal który jest w wychodzeniu spod presji bardzo dobry ale nie ma ataku). Ten okres i terapia szokowa jakiej dostarczało United/Arsenalowi zmierzenie się z Barceloną, Realem czy Bayernem już wtedy nakazało im się porządnie zastanowić nad tym którego trenera z Hiszpanii wyciągać by układał skład pod lepiej przygotowany futbol. Tyle że wtedy akurat te dwie drużyny unosiły się dumą czy tradycją, a fachowców z kontynentu ściągali petromagnaci.
Dopiero później z Niemiec zaczęli wyłaniać się trenerzy, lepsi i gorsi (kolejno Wagner, Farke, Tuchel, Nagelsmann, Ten Hag, Hasenhuttl, Rose) którzy popchnęli intensywność jeszcze wyżej. Myślisz że Roy Keane prowadząc się w ówczesny sposób na boisku i poza nim byłby więcej niż graczem Championship? Bitch please
Tamci zawodnicy pasowali do poprzedniej ery gdzie Gerrard dostawał regularnie miejsce na 40 metrze do luty w okno, a kibice/kluby/sędziowie nie mieli tysiąca kamer do analizy materiału i gdzie nawet wtedy często mieli szczęście że pewne faule przerywające akcje były bez konsekwencji.
Luka może grać świetnie w lidze przeciwko drugiemu sortowi europejskiego topu, ale przeciwko tym najlepszym wiadomo, że albo dostanie konkretne wsparcie kogoś, kto będzie za niego biegać, a jego uda się taktycznie "schować", albo będzie na takie szarpaniny po prostu za słaby i za wolny.
Jw - teraz nie ma opcji żeby mieć ciastko i zjeść ciastko. Tym bardziej w Realu które chce grać CKM, które w teorii (niech będzie że i w praktyce) ma największą jakość przy piłce. Z City wyszedł z Fede i Carvajalem obok, którzy mają płuca za czterech. Jak się skończyło wszyscy wiemy.
Nie widzę tego i moim zdaniem nieważne jak bardzo Luka by chciał - pewnych kwestii już nie przeskoczy i dlatego obowiązkiem trenera Realu jest dozowanie jego wpływu na naszą grę zamiast uśmiechania się gdy 5 miesięcy bawi się trivelą w chujowej La Liga a później przyjeżdżają Anglicy i gościowi trzeba pomagać bo nie wyrabia.