LM: Liverpool FC - Real Madryt [0-1] \oooooooooooooo/
- madridcampeon
- Posty: 666
- Rejestracja: ndz maja 30, 2021 12:38 pm
- Lokalizacja: Nowa Ruda
LM: Liverpool FC - Real Madryt [0-1] \oooooooooooooo/
Po czterech latach znów wróciliśmy tam, gdzie chcielibyśmy docierać rokrocznie - W FINALE LIGI MISTRZÓW. Zapewne każdy z nas doskonale pamięta tamten bardzo ciepły maj, który rozpoczęliśmy nieprawdopodobnym meczem z Bayernem, zakończonym wynikiem 2-2. Wtedy też Real wykazał się niesamowitym duchem i mimo że w końcówce niemal słaniał się na nogach, to jednak dotrwał do ostatniego gwizdka Cüneyta Çakıra i zdołał obronić przewagę wywalczoną 6 dni wcześniej w Monachium.
Tamta edycja obfitowała w niesamowite zwroty akcji, także wychodziliśmy z niemałych opresji, tak jak w rewanżu ćwierćfinałowym z Juventusem, kiedy to przyjezdni z Turynu wyrównali stan dwumeczu i gdy wszyscy szykowali się już na dogrywkę, w której niewątpliwą przewagę psychologiczną mieliby ówcześni mistrzowie Włoch, to udało się wywalczyć rzut karny, wykorzystać go i przejść dalej. Nasze palce krwawiły wówczas obficie.
Tego, czego dokonaliśmy w sezonie bieżącym, nie daje się jednak wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób. Nie dość, że przed każdym etapem rundy pucharowej spisywani byliśmy na straty, to jeszcze przebieg wydarzeń w dwumeczu wydawał się potwierdzać piłkarską przewagę przeciwników. Tak było i z PSG, i z Chelsea, i ostatnio z Manchesterem City. Mimo wszystko jakimś sposobem, chyba siłą woli, udało się losy dwumeczów odwracać. Jak już chwytaliśmy za gardło rywala, to zaraz szły kolejne, dobijające go ciosy. Dyskutowano tu ostatnio o magii Santiago Bernabéu, czy jest to coś, czy też nie. O Realu Madryt funkcjonuje powiedzenie, że dopóki nie wsiądziesz do autokaru po spotkaniu, to nie możesz być pewny jego pokonania. Czyż są słowa, które lepiej pasowałyby do wczorajszego odpadnięcia Manchesteru City, który jeszcze na początku 90. minuty prowadził w dwumeczu dwiema bramkami?! A wspomniane powiedzenie nie powstało ani dziś, ani wczoraj. Zatem ewidentnie coś w tym musi być, a czy nazwać to magią stadionu, czy sercem mistrza, to dla nas sprawa drugorzędna.
I tak oto znaleźliśmy się w finale. Odwołanie do maja 2018 nie było przypadkowe, gdyż los postawi nam naprzeciwko dokładnie tego samego przeciwnika, co wówczas. Przez najbliższe 23 dni słuchać będziemy coraz o boiskowym starciu Sergio Ramosa z Salahem, a część forumowiczów obejrzy - i to być może nie jeden raz - tamten mecz, który mamy zapisany na dysku komputera i być może długo już do niego nie wracaliśmy.
W 2018 nasza droga do finału była trudna, gdyż graliśmy z zespołami, które w tym sezonie wywalczały tytuły odpowiednio mistrza Francji, Włoch i Niemiec. W bieżącym roku natomiast aby walczyć o 14. w historii Puchar Europy musieliśmy pokonać mistrza Francji, ekipę broniącą (bezskutecznie, jak się okazało) tytułu klubowego mistrza Europy, no i zeszło- (a może i tegorocznego również) mistrza Anglii. To, którą z dróg należy uznać za trudniejszą, pozostawiam do rozważania Wam.
Poprzednie rundy traktować mogliśmy jako walkę dobra ze złem (choć wiem, że znajdą się na tym forum osoby, które ani trochę się z takim ujęciem tej sytuacji nie zgodzą, prawda, @Alternative?), gdyż mierzyliśmy się z ekipami, w które kilku możnych tego świata wpompowało furę kasy, nazywane przez wielu fanów piłki wprost klubami-państwami. Teraz jednak rywal Realu będzie godny chyba w opinii wszystkich madridistas, gdyż Liverpool jest klubem, który swoją wielką historię pisał po prostu grając w piłkę. Szejkoklubom pokazaliśmy fucka i jasno uświadomiliśmy, że nie dla psa kiełbasa. 28 maja wieczorem cieszyć się będą albo kibice Realu z 14. w historii Ligi Mistrzów, albo fani The Reds, z 7. takiego tytułu.
W dyskusjach internetowych nie jeden i nie dwóch kibiców piłkarskich wytyka Liverpoolowi, że jego droga do finału przypominała trochę naszą z 2016 roku. Podopieczni Jürgena Kloppa w fazie pucharowej musieli przejść Inter, który ma trudności nawet z regularnym wygrywaniu ligi włoskiej, która to - powiedzmy sobie szczerze - nie znajduje się w najlepszym momencie w swojej historii i nie ma startu do Premier League czy LaLiga. W ćwierćfinale ich przeciwnikiem była Benfica - rywal choć zasłużony dla historii piłki nożnej, to na pewno nie aktualny piłkarski mocarz, a z kolei w półfinale mierzyli się oni z Villarrealem, który w lidze hiszpańskiej zajmuje odległe 7. miejsce i nie ma nawet pewności co do tego, że zagra w jakichkolwiek rozgrywkach kontynentalnych we wrześniu.
Gdyby więc pozwolić kibicom przyznawać trofea temu, kto bardziej zasłużył, to chyba większość byłaby zdania, że trasy ku finałowi obu zespołów w tym roku nie wypada nawet próbować porównywać. Tak jednak nie jest - puchar otrzyma ten zespół, który okaże się lepszy w Paryżu. Cóż było Atlético z tego, że w 2016 miał po drodze Barcelonę i Bayern, skoro w Mediolanie polegli?
Patrząc na grę Liverpoolu można czuć uzasadnione obawy. Jürgen Klopp kolejny rok udowadnia, że fachowcem jest z prawdziwego zdarzenia. Gdy tylko The Reds podwyższą tempo gry, to przeciwnicy mają zawroty głowy i głupieją na boisku. My mamy jednak dobre wspomnienia z meczów przeciwko Liverpoolowi Kloppa. Finał z 26 maja 2018 i błędy Kariusa doskonale pamiętamy, z kolei w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów przeszliśmy go w dwumeczu ćwierćfinałowym, u siebie wygrywając 3-1, a na Anfield remisując 0-0.
Bukmacherzy za faworyta finału, przynajmniej na tę chwilę, uznają właśnie angielski zespół. My jednak wiemy z doświadczenia, że te ich przewidywania nieszczególnie sprawdzają się w takich sytuacjach, szczególnie dotyczących Realu. O naszych statystykach w meczach decydujących o losie Pucharu Europy wszyscy wiemy. Zdecydowana większość tutejszych forumowiczów nie miała okazji przekonać się, jak to jest taki mecz przegrać, gdyż miało to miejsce w 1981 roku. Rywalem był wówczas, - a jakże! - Liverpool.
Smaczków tego meczu będzie wiele, wszystko przed nami. Póki co wciąż wracamy do wczorajszych scen z potyczki z Manchesterem City i stresu przed finałem jeszcze nie odczuwamy, gdyż zdecydowanie góruje radość z niesamowitego wyczynu, jednak z każdym dniem będziemy myśleć o finale coraz bardziej. Kilka dni przed potyczką zapewne znów pogorszy nam się jakość snu. Kładąc się do łóżka wyobrazimy sobie dziesiątki różnych scenariuszy, a w dniu finału nie będziemy chcieli z nikim rozmawiać - tak będziemy zestresowani. Mimo że wielu z nas stresuje się w dniu finału Ligi Mistrzów z udziałem Realu o wiele bardziej niż przed własną maturą, to jakże piękny jest to stres! Nie ukrywajmy, marzyliśmy o tym od prawie czterech lat! Znów przychodzi czas zapisać kolejną kartę w historii... Zaczynamy odliczanie!
Arbitrem głównym tegorocznego finału Ligi Mistrzów będzie Clément Turpin, któremu za liniami bocznymi poasystują Nicolas Danos i Cyril Gringore, z kolei zadania czwartego sędziego wykona Benoît Bastien.
Sędzią VAR będzie Jérôme Brisard, a jego asystentami Willy Delajod, Massimiliano Irrati oraz Filippo Meli.
Transmisja w TVP1 i w Polsacie Sport Premium 1.
Liverpool FC - Real Madryt: finał Ligi Mistrzów 2021/2022, sobota, 28 maja 2022, godzina 21:00, Stade de France.
Sędzia: Clément Turpin
Ostatnio zmieniony sob maja 28, 2022 9:34 pm przez madridcampeon, łącznie zmieniany 7 razy.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
I znów cały świat przeciwko nam. Tym razem jeszcze w dodatku zagramy w paszczy lwa, w Paryżu. Nie ma innej opcji niż zwycięstwo. Nikt inny za nas historii nie napisze.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Turpin na finał? Nie dostał półfinału, do tego jest Francuzem, a finał w Paryżu. Chyba najlepsza opcja i dla nas szczęśliwa (zawsze wygrywamy spotkania, kiedy on nam sędziuje).
Co do meczu na pewno będzie to najtrudniejszy mecz sezonu, ale jednocześnie wierzę, że jesteśmy w stanie zagrać najlepszy mecz w tym sezonie. Dla niektórych mam nadzieję, że będzie to mecz życia. O meczu finałowym jakoś zawsze się luźniej myśli niż o meczach, które decydują o dotarciu do niego. Pewnie jest to spowodowane tym, że Real swoje finały praktycznie zawsze wygrywa. Niestety ten ostatni, przegrany w 1981 roku, to właśnie Liverpool. W dodatku w Paryżu, ale spokojnie, bo na stadionie PSG, a teraz będziemy grali na Stade de France, gdzie zawsze wygrywają hiszpańskie drużyny W nowożytnej historii LM angielska drużyna jeszcze nigdy nie pokonała Hiszpanów. Od 2013 roku LM wygrywa zawsze drużyna mająca chorwackiego zawodnika. Kiedy Real pokonuje aktualnego mistrza LM to również wygrywa LM. Musze powiedzieć, że w piłce nożnej jestem bardzo przesądny, a tutaj większość czynników przemawia na naszą korzyść. Na końcu liczy się jednak piłka i mam nadzieję, że Real nas nie zawiedzie. Niemniej i tak już osiągnęli w tym sezonie wynik ponad stan i jestem z nich dumny
Co do meczu na pewno będzie to najtrudniejszy mecz sezonu, ale jednocześnie wierzę, że jesteśmy w stanie zagrać najlepszy mecz w tym sezonie. Dla niektórych mam nadzieję, że będzie to mecz życia. O meczu finałowym jakoś zawsze się luźniej myśli niż o meczach, które decydują o dotarciu do niego. Pewnie jest to spowodowane tym, że Real swoje finały praktycznie zawsze wygrywa. Niestety ten ostatni, przegrany w 1981 roku, to właśnie Liverpool. W dodatku w Paryżu, ale spokojnie, bo na stadionie PSG, a teraz będziemy grali na Stade de France, gdzie zawsze wygrywają hiszpańskie drużyny W nowożytnej historii LM angielska drużyna jeszcze nigdy nie pokonała Hiszpanów. Od 2013 roku LM wygrywa zawsze drużyna mająca chorwackiego zawodnika. Kiedy Real pokonuje aktualnego mistrza LM to również wygrywa LM. Musze powiedzieć, że w piłce nożnej jestem bardzo przesądny, a tutaj większość czynników przemawia na naszą korzyść. Na końcu liczy się jednak piłka i mam nadzieję, że Real nas nie zawiedzie. Niemniej i tak już osiągnęli w tym sezonie wynik ponad stan i jestem z nich dumny
-
- Posty: 599
- Rejestracja: wt cze 01, 2021 3:25 pm
Re: Liverpool FC - Real Madryt
- droga do finału pełna epickich starć,
- rywale z najwyższej półki, najtrudniejsza drabinka,
- na każdym etapie skazywani na porażkę,
- PSG w 1/8,
- w ćwierćfinale pewna wygrana na wyjeździe i roztrwonienie wszystkiego u siebie,
- w finale Liverpool
To się już raz napisało:
- rywale z najwyższej półki, najtrudniejsza drabinka,
- na każdym etapie skazywani na porażkę,
- PSG w 1/8,
- w ćwierćfinale pewna wygrana na wyjeździe i roztrwonienie wszystkiego u siebie,
- w finale Liverpool
To się już raz napisało:
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Wiem, że w ostatnich latach to się nie potwierdzało, ale Liverpool każdy mecz do końca sezonu musi zagrać na 100%, przed finałem mają tych meczów 5. Real już odpoczywa i może myśleć o spotkaniu, które zamknie ten sezon. To jest na pewno dla nas dobra wiadomość.
I jeszcze to, że w lidze znów braknie niewiele, ale moim zdaniem City tam dowiezie wygrana PL.
I jeszcze to, że w lidze znów braknie niewiele, ale moim zdaniem City tam dowiezie wygrana PL.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Dokładnie. Większa szanse na kontuzję(e) lub zwykłe zmęczenie materiału. Bardzo dobra informacja dla nas. Myślę, że po derbach Madrytu wszyscy myślami będą już w Paryżu.vini639 pisze: ↑czw maja 05, 2022 5:09 pm Wiem, że w ostatnich latach to się nie potwierdzało, ale Liverpool każdy mecz do końca sezonu musi zagrać na 100%, przed finałem mają tych meczów 5. Real już odpoczywa i może myśleć o spotkaniu, które zamknie ten sezon. To jest na pewno dla nas dobra wiadomość.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Ligę, Real może sobie potraktować już lajtowo, ale w finale LM na "zmęczenie materiału" raczej bym nie liczyła.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Tell them we're coming.
To chyba będzie najtrudniejszy mecz. Liverpool potrafi jednak pokazać więcej charakteru niż PSG, Chelsea i City. Możliwe, że to druga drużyna po nas pod względem mentalności. Nie można ich zlekceważyć, zwłaszcza, że bardzo chcą zemsty za finał sprzed 4 lat.
To chyba będzie najtrudniejszy mecz. Liverpool potrafi jednak pokazać więcej charakteru niż PSG, Chelsea i City. Możliwe, że to druga drużyna po nas pod względem mentalności. Nie można ich zlekceważyć, zwłaszcza, że bardzo chcą zemsty za finał sprzed 4 lat.
I’m like Jon Jones, I sound like Sean Combs, and I got trombone-sized stones like John Holmes.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Zachowałam to w tajemnicy..
I na tym właśnie bym się skupiła. Wczorajszy mecz, to już przeszłość, trzeba iść dalej nie oglądając się wstecz, a o lekceważeniu takiego przeciwnika, to już mowy nie ma.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Tak się to wszystko dziwnie układa w tym sezonie, że pewnie finał wygra nam Hazard lub Bale.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Obawiam się, że Bale’a mogą boleć plecy albo inny palec u ręki i nawet powołania nie będzie.
-
- Posty: 599
- Rejestracja: wt cze 01, 2021 3:25 pm
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Z kontuzją zszedł dziś Fabinho w 30 minucie.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Hazard może mieć minimalne szanse gry w dogrywce. Natomiast Bale na pewno nie będzie i nie powinien być powołany na ten mecz.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Moim zdaniem i tak nie wejdzie. Carletto prędzej puści tych, których miał zawsze do dyspozycji, bo wie na co ich stać. Hazard to taki kaszak na zdrowym organizmie.
"Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak w finale wygrywa REAL"
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Salah zszedł w finale FA Cup w 33min. Alisson też miał jakieś problemy. Fabinho się leczy. Generalnie sami kibice Liverpoolu przyznają, że ich drużyna już nie wytrzymuje fizycznie, a nie ma kiedy odpocząć, bo wciąż walka toczy się na 3 frontach. Kondycja piłkarzy Realu może być kluczem do zwycięstwa w finale LM. Może i będziemy bez rytmu meczowego, gdzie gra się co kilka dni o najwyższą stawkę, ale wierzę, że nasi mentalnie dojadą.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Mam nadzieję, że tak będzie. Pintus z Ancelottim są w trakcie mini-pretemporady przygotowującej wszystkich naszych piłkarzy w najlepszy możliwy sposób do najważniejszych 90 minut sezonu, podczas gdy Liverpool musi grać na 100% w każdym pozostałym do rozegrania meczu. To musi zrobić różnicę. Chciałbym tylko, by zarówno Liverpool jak i Real uniknęli kontuzji i przystąpili do finałowego rozstrzygnięcia w najsilniejszych możliwych składach. Zdusimy tym samym w zarodku nieprzyjemne komentarze o "osłabionym rywalu" i tworzenie się różnych dziwnych alternatywnych teorii ("na pewno by wygrali, gdyby nie uraz X...").
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Rudi zrobił robotę
A tak na serio też mam nadzieję, że obie kadry będą w pełni zdrowe na finał. Już się zaczyna pieprzenie, że mamy nadzwyczajnego farta jak zwykle.
- eltacondedios
- Posty: 367
- Rejestracja: czw cze 03, 2021 12:21 pm
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Jak dla mnie to po trupach do celu. Z Salahem i Fabinho czy bez, i tak będą gadać o farcie o innych niestworzonych rzeczach w przypadku wygranej LM.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Jak wyżej. Dla mnie może im nawet wypasc pół składu, mam to gdzieś.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Jeszcze dogrywkę grają, niech się męczą. Dziwne, że VVD zszedł.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Oni w dogrywce nie dojeżdżali (jedni i drudzy zresztą). Na ten moment myślę, że zjedlibysmy ich fizycznie przy ewentualnym remisie w podstawowym czasie. Już wczesniej w 1/4 i 1/2 dobrze wygladalismy w dogrywkach, a co dopiero po miesiącu przygotowań wyłącznie na ten mecz. Z drugiej strony, jeśli City jutro wygra, to zamkną praktycznie ligę i Liverpool będzie miał 2 tyg przygotowań na finał. Dlatego (miedzy innymi) jutro bezwzglednie ściskać kciuki za West Ham.
Re: Liverpool FC - Real Madryt
Widzę to tak. Do 90 minuty 1-0 dla Liv. W 95 minucie strzela Hazard na 1-1. W dogrywce łapiemy ich za mordy i kolejne strzelają: Mariano i Bale.
"Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak w finale wygrywa REAL"