Atlético Madryt - Real Madryt [3-1]

[madridcampeon]

Grafika: Laliga.com

Wczoraj cieszyć się mogliśmy udanym startem w Lidze Mistrzów - wiadomo, jak to z Realem bywa w spotkaniach tego typu, gdzie rywalizuje on z o wiele słabszym piłkarsko przeciwnikiem. Tym razem wszystko było OK, choć trudno nie zauważyć, że jest to już czwarte zwycięstwo jedną bramką i trudno określić je innym słowem niż wymęczone, bo o ile przewaga w kreowanych sytuacjach była zdecydowanie po naszej stronie, o tyle znów musieliśmy czekać do doliczonego czasu i po raz kolejny w ostatnich minutach uratował nas Jude Bellingham.

Trudno jednak marudzić w sytuacji, gdy nasz zespół, jako jeden z ostatnich w Europie - bodaj wespół Manchesterem City - jest ekipą, która dotychczas nie zaliczyła ani jednego, choćby minimalnego potknięcia. Mecze, które póki co rozgrywali piłkarze Ancelottiego, nie były jednak zbytnio wymagające, bo i rywali z najwyższej półki nie mieliśmy. O ile dwie baskijskie ekipy, z którymi sobie nasi zawodnicy poradzili, ogórkami nie są, ale trudno stwierdzić, by Athletic, czy nawet Real Sociedad był dla nas równorzędnym przeciwnikiem.

W nadchodzący weekend, rozpoczynający kalendarzową jesień, przyjdzie czas na pierwszy naprawdę poważny sprawdzian. Przed nami wielkie derby Madrytu, i to na stadionie rywala. O ile ekip ze stolicy Hiszpanii mamy w pierwszej lidze aż 3, o tyle nikt nie ma wątpliwości, że to Atlético, a nie Rayo jest dla nas najgroźniejszym przeciwnikiem zza miedzy.

Podopieczni Simeone mają za sobą pierwsze w tym sezonie tąpnięcia. Najpierw, tuż po powrocie z przerwy reprezentacyjnej, w dzień rozpoczynający drugą połowę września Atlético dostało nadspodziewanie bolesne lanie w Walencji, przegrywając z podopiecznymi Rubéna Barajy aż 0-3, a następnie w Rzymie wypuścili z rąk dwa punkty wskutek gola w ostatniej minucie doliczonego czasu gry strzelonego przez... bramkarza Lazio. Kibicom Atleti znów stanęły przed oczami demony z przeszłości. Jeśli więc chodzi o morale i aspekt psychologiczny, to przed pierwszym gwizdkiem derbowego starcia powinny być one po naszej stronie.

Przez kilka lat Ancelottiego u sterów Realu Madryt dostrzegliśmy już, że początki sezonu są w wykonaniu naszej drużyny udane i zbieramy wówczas sporo punktów, zatem może to i dobrze, że spotkanie to przychodzi teraz. W zeszłym roku derby stolicy również rozgrywane były w drugiej połowie września i Real był w nich górą, przeważając wyraźnie, choć pod koniec meczu sprawił sobie nerwówkę, trochę na własne życzenie. Czy tym razem będzie podobnie?

Na arbitra głównego niedzielnych derbów wyznaczony został Javier Alberola Rojas, któremu za liniami bocznymi poasystuje Alfredo Rodríguez Moreno i Teodoro Sobrino Magán, z kolei zadania czwartego sędziego wykona Rubén Ruipérez Marín.
Sędzią VAR będzie Guillermo Cuadra Fernández, którego wesprze Juan José López Mir.

Kilka słów o arbitrze głównym? Niegdyś uznawany za jego z najbardziej obiecujących, niestety oczekiwań tych nie spełnił. Wymaga wsparcia VAR na wysokim poziomie, by uniknąć błędnych decyzji. Do dziś wypominany jest mu występ w programie rozrywkowym z szybkimi randkami w czasach, gdy nie był jeszcze arbitrem pierwszoligowym

Wracając do ocen piłkarskich - arbiter przeciętny. Degradacji raczej bym mu nie wróżył, ale trzeba liczyć na to, iż będzie miał dobry dzień, by być pewnym arbitrażu o dostatecznej jakości.

Transmisja w Eleven Sports 1.

Atlético Madryt - Real Madryt: 6. kolejka LaLiga 2023/2024, niedziela, 24 września 2023, godzina 21:00, Cívitas Metropolitano.
Sędzia: Javier Alberola Rojas.

[minusek]

Mecze, które póki co rozgrywali piłkarze Ancelottiego, nie były jednak zbytnio wymagające, bo i rywali z najwyższej półki nie mieliśmy. O ile dwie baskijskie ekipy, z którymi sobie nasi zawodnicy poradzili, ogórkami nie są, ale trudno stwierdzić, by Athletic, czy nawet Real Sociedad był dla nas równorzędnym przeciwnikiem.

Trochę się nie zgadzam z tym RSSS. Fajnie grają obecnie, z nami prowadzili 1:0 i mieli nas na widelcu + nieuznana bramka. Inter zdominowali totalnie, ale czasem są takie mecze ze nie wpada, a rywal remisuje przy jednym jedynym strzale w bramkę. Bardzo wysoka poprzeczka i nie wiem czy Atletico dorówna.

Skład nie za bardzo mi pasuje, bo to wyglada na pierwszy rzut oka jak choinka, z tym ze na czubie nie ma gwiazdy:

Real Madryt: Kepa; Lucas, Rüdiger, Alaba, Fran García; Kroos, Camavinga, Valverde, Modrić, Bellingham; Rodrygo

Liczyłem mocno na Joselu, bo ten gość przypomina mi Ruuda z tym jak szuka go piłka w polu karnym i jak on się ustawia. A jest coś, co wyglada na totalnie asekuranckiego, no chyba ze Fran i Lucas będą hasać bardzo wysoko, ale w takim wypadku ten Rodrygo…

[minusek]

Fatalna obrona przy wrzutkach.

Fatalna decyzja o Modriciu w pierwszym składzie.

Fatalna decyzja o zdjęciu Toniego. Od tego czasu skończyło się jakiekolwiek granie.

I mysle ze powinno być czerwo za wycięcie Rodrygo, który wychodził sam na sam.

[Kaiser]

Dramatyczna gra w obronie i to tylko podsumowanie od początku sezonu. Cała taktyka gry w rombie nie ma sensu jeśli nie ma ofensywnych bocznych obroncow, a u nas lewy albo nie ogrania gry w obronie a drugi gry w ataku a Orawy jest kontuzjowany. Gramy wolno nudno i do D. Cało miał szanse odejść z honorami a noże skończyć się białymi chusteczkami w grudniu.

[Zedd.]

Dramatazo.

Można by napisać obszerną rozprawkę na temat błędów Carlo, no ale chyba pełna zgoda, że nie da się jechać całego sezonu na błysku Bellinghama w końcówce, gdzie naszym jedynym napastnikiem jest typ, który kilka miesięcy wcześniej spierdolił się z ligi. I wtrącając, nic nie mam do Joselu, nic nie mam do Carlo, ale kurwa był Kane, i mimo że to Anglik z trzydziestką na karku serio można było go wziąć i mieć kilka lat spokoju biorąc obok Haalanda najlepszego napastnika na świecie to lepiej bawić się w jakieś pokraczne ustawienia, jeszcze kilka meczów i w dwójce napastników będą biegać Jude i Fede. Sorry, ale my nie ujedziemy całego sezonu z czwórką atakujących, gdzie jeden to typowy skrzydłowy, drugi jest totalnie bez formy, trzeci to 33-letni Hiszpan ze spadkowicza, a ostatni dostaje 10 minut co mecz. A no i Guler, który nie wiadomo kim w sumie jest, bo się od razu połamał. Pewnie przyjdzie jeszcze lepsza forma, niektóre mecze przepchnie się Bellinghamem czy jakimś Valverde, ale ogólnie to będzie zapewne przykry sezon zlamiony brakiem zakupu dziewiątki. No któż by się spodziewał.

[IVAN_ZAMORANO]

I mysle ze powinno być czerwo za wycięcie Rodrygo, który wychodził sam na sam.

Nie uważam tak. To był boczny sektor, a sam atak nie kwalifikował się na czerwoną.

Skandalem jest za to pierwszy gol dla Atletico, o którym się nie mówi. Bellingham jest ewidentnie faulowany - chłop wpierdala się wślizgiem w nogi, a pierdolnięty Gazda mówi: "szukał kontaktu" - 30 sekund później pada bramka.

Nieuznany gol na 2-2 również kontrowersja.

[eltacondedios]

No i musiało się tak skończyć. Brawa dla obrony, bo jeśli dwa gole strzela kołek Morata, to coś jest mocno nie tak. Swoją drogą pewnie by nie wyjął, ale oba te gole to Kepa stojący i patrzący się jak piłka mu wpada do siatki, zero ruchu jak Handanović z ostatnich lat w Interze.

Kryminałem są za to kolejne szybko stracone gole - który to już raz? Teraz w dodatku dwa razy w jednym meczu. Oni tam normalni są?
Braku Joselu w podstawie kiedy wiadomo, że z nimi to najprędzej strzał z dystansu albo jakaś wrzutka - też nie rozumiem.

[KarBar]

Totalnie dziwna sytuacja. Wygląda to na jakiś sabotaż.

Na najbardziej atletyczną drużynę wychodzimy Luką i Tonim. Zapominamy o napastniku licząc że Simeone śpi w szafie i nie ogarnie że Jude u nas jest najlepszym strzelcem.

A jak już reagujemy, naprawiamy błąd z napastnikiem to żeby sobie zrobić pod górkę ściągamy gości którzy mogliby mu wrzucać piłki.

Do tego 3 bramki idiotycznie tak samo stracone, szczególnie ta ostatnia która podcięła ekipę zupełnie, a po bramce Toniego światełko się pojawiło. Chciałoby się wierzyć że to taka "wpadka", przecież mieliśmy 6 wygranych, no ale.. czy to były wygrane które pod kątem stylu są w stanie przykryć tą porażkę?

[Szefo89]

Skandalem jest za to pierwszy gol dla Atletico, o którym się nie mówi. Bellingham jest ewidentnie faulowany - chłop wpierdala się wślizgiem w nogi, a pierdolnięty Gazda mówi: "szukał kontaktu" - 30 sekund później pada bramka.

Też tego nie rozumiem, wydawało mi się że tam nie ma co analizować, Jude dostaje w nogi z tyłu i sędzia przerwie akcję. Teraz przeczytałem że Lahoz powiedział że on by to puścił, więc to tylko potwierdza że faul był

Przegraliśmy, bo zagraliśmy tragicznie w obronie i bezjajecznie w ataku przez większość meczu, ale wkurwia mnie to sędziowanie, bo takie drobne sytuacje mogą przekładać się na straty punktów.

[KarBar]

Dochodzi jeszcze faul na Rodrygo za który poszła tylko żółta kartka. Agresywnie przerwał dobrą okazję bramkową.