
Grafika: Uefa.com
Vox populi, vox Dei - wczoraj domagano się ode mnie założenia tego tematu, no więc niniejszym to czynię, choć obawiam się, że i tu dyskusja będzie niezbyt żywiołowa. Ale spróbować przecież nie zaszkodzi.
No cóż, po raz kolejny los łączy te dwie drużyny ze sobą. W ostatnich latach mecz ten staje się (być może są tacy, którzy uważają, że już się stał?) europejskim klasykiem. Nawet zmiana formatu Ligi Mistrzów nie była w stanie pokonać przeznaczenia, co więcej - tym razem ekipy te zetrą się ze sobą nadzwyczaj wcześnie. I, choć trudno w to uwierzyć, jedna z nich pożegna się z marzeniami o występie w finale w Monachium już w lutym!
Tym razem jednak za tak ciężki los obie ekipy mogą „podziękować” samym sobie. Ani Real, ani City nie załapały się do pierwszej ósemki fazy ligowej. Była ona w ich wykonaniu wręcz kiepska, no i teraz osiem pierwszych drużyn sobie odpoczywa, a nasza ekipa - wraz z piętnastoma innymi - będzie musiała bić się o „być albo nie być” już w drugim miesiącu roku.
Po raz pierwszy w bardzo ważnym meczu obie drużyny spotkały się w 2016, w półfinale, a więc zwycięzca tamtego dwumeczu miał jechać do Mediolanu na finał. Pamiętamy, jak to się skończyło, bo choć tamtemu City daleko było do obecnej potęgi, to wcale nie wygraliśmy tamtego pojedynku jakoś zdecydowanie. Ostatecznie skończyło się jednym trafieniem Bale'a w dwumeczu i to bodajże po rykoszecie, a potem w ostatnich minutach drżeliśmy o wynik (np. wstrzymując oddech przy strzale Agüero). W finale derby Madrytu, a reszta jest już historią.
Potem spotkaliśmy się ze sobą w 2020 roku i górą było City. W jednym z ostatnich meczów przedpandemicznych City wygrało na Santiago Bernabéu 2-1, mimo że jako pierwszy gola strzelił Real. Rewanż rozgrywano dopiero w sierpniu, gdy aktywność wirusa trochę osłabła. I tam wszystko koncertowo położył Raphaël Varane dwoma fatalnymi błędami. Skończyło się również 2-1 dla City, choć wszyscy długo zadawali sobie pytanie, jak wyglądałby ten mecz, gdyby nie błędy francuskiego defensora. No ale było jak było, odpadliśmy.
Dwumeczów z trzech ostatnich lat opisywać nie będę, gdyż chyba nie ma fana Realu, który by ich przebiegu nie pamiętał. Wielka remontada w 2022, srogie lanie rok później i zwycięska obrona Częstochowy z zeszłego roku.
A więc jest to szósty dwumecz w Lidze Mistrzów w ciągu ostatnich 10 lat i trzeci w ciągu ostatnich trzech. No i jak tu się nie zastanawiać, czy powoli nie zacząć mówić o europejskim klasyku? Dodatkowo bilans tych starć jest mocno wyrównany. 3 wygrane Realu, 2 razy górą było City. Gdyby los postanowił utrzymywać ten trend, to nie byłaby to dla nas dobra wiadomość przed tym dwumeczem.
Na szczęście jednak w tym przypadku swój los mają w nogach (i głowach) zawodnicy Realu. Obie drużyny w tym sezonie nie zachwycają. O kiepskiej fazie ligowej w wykonaniu tych ekip wspomniałem. City tym razem na pewno mistrzostwa Anglii nie obroni, bo miał fatalną serię w rundzie jesiennej, Real niby jest liderem w swojej lidze, ale niewielu gra drużyny przekonuje i bardziej to „zasługa” - celowo w cudzysłowie - bardzo głupich potknięć Atlético i Barcelony niż naszej fantastycznej gry.
Z pewnością obie ekipy miały lepsze momenty w ostatniej dekadzie. Jednak nie zmienia to faktu, iż nadal są to dwa bardzo silne zespoły (może nawet najsilniejsze kadrowo w Europie), które każdy chyba stawiał w gronie faworytów przed sezonem. No i zwycięzca dwumeczu nadal w tym gronie będzie, z kolei rywal pożegna się z rozgrywkami i pozostanie mu już tylko walka o trofea na własnym podwórku. Cóż - zaczynamy tę fazę, gdzie albo wóz, albo przewóz. Nie ma już miejsca na głupie potknięcia, bo oznacza to wyjazd z rozgrywek. Do boju!
O zespole sędziowskim wyznaczonym do arbitrażu tego meczu oraz o kanale transmitującym dwumecz dowiemy się wkrótce, choć zapewne będzie to CANAL+ Extra 1.
Manchester City - Real Madryt: 1. mecz 1/16 finału Ligi Mistrzów 2024/2025, wtorek, 11 lutego 2025, godzina 21:00, Etihad.
Sędzia: [x]