lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 12:49 pm
No tak. Czesia po prawie roku pracy nie wolno się czepiać. Sousa za to po analogicznym okresie w reprze był jechany (w sumie do dzisiaj jest) po całości i było ok
A przypomnę, że Sousa potrafił zrobić wynik z Anglią czy Hiszpanią, a więc z topowymi reprezentacjami. Przy okazji grając niezłą piłkę...
Różnica jest taka, że Michniewicz do MŚ grał tylko jeden mecz o poważną (bo Liga Narodów dla mnie poważna nie jest) stawkę, ten ze Szwecją. Do MŚ Michniewicz rozegrał w sumie 9 meczów, ze średnią Szkocją oraz mocnymi lub bardzo mocnymi rywalami jak Chile, Szwecja, Holandia bądź Belgia.
Sousa był jebany za kompromitację ze Słowacją, ale szczęśliwy remis z Hiszpanią oraz kilkanaście dobrych minut ze Szwecją dawały nadzieję na to, że to dobry trener i raczej nikt nie optował za tym, by go zwalniać. Były powody, by dać mu szansę, którą dostał i której ostatecznie nie wykorzystał. Grał z takimi potęgami jak Albania, Andora czy San Marino (po 2 razy) i zachował czyste konto tylko trzy razy (raz z San Marino, raz z Albanią, raz z Andorą). Przypominam, w 15 meczach. Za to właśnie był jebany z upływem czasu, że może i z przodu jakoś ta nasza gra wygląda (choć nie zawsze, bo przecież przeżywaliśmy męczarnie z Andorą), ale z tyłu panuje totalny burdel i strzelał nam po prostu każdy. Finalnie odpuścił ważny mecz z Węgrami, komplikując nam drabinkę w barażach do MŚ, a na koniec spierdolił. Te remisy z Hiszpanią i Anglią urosły do miana jakichś mitów, a przecież nic konkretnego te wyniki nam nie dały i wcale te mecze nie były takie znakomite w naszym wykonaniu, zwłaszcza ten z Hiszpanią.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 12:49 pmA fanom robienia wyników przypomnę, że Brzęczek też je robił...
A ja tobie przypomnę, że Brzęczek nie wyleciał za brak wyników, tylko za spierdolenie sobie relacji z szatnią, w tym z kapitanem reprezentacji, który uważał Brzęczka za niedojdę, czemu dał nawet wyraz słynnym milczeniem.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 1:08 pm
minusek pisze: ↑pn lis 28, 2022 12:52 pm
Czy my kiedykolwiek dobrze graliśmy w pilke
Choćby czasy Leo Beenhakkera i mecz Polska vs Portugalia w 2006 roku, gdzie w składzie mieliśmy o wiele większy tartak niż obecnie?
Och, słynny Leo. To ja ci przypomnę, jak było z wielkim Leo. Mecz z Portugalią okazał się tym założycielskim i przełomowym tamtej ekipy. Do tamtego meczu Leo pracował na zwolnienie i w zasadzie wszyscy krytykowali grę i wyniki naszej reprezentacji. Mecz z Portugalią był 5. z Holendrem na ławce. Wcześniej przegrał towarzyski debiut z Danią, w eliminacjach do Euro przerżnął u siebie z Finlandią, zremisował z Serbią i na wyjeździe szczęśliwie wygrał z Kazachstanem. A więc Leo też potrzebował czasu na kombinacje, sprawdzenie zawodników itd. Dziś po latach nie brakuje głosów, że gdyby nie ten kosmiczny mecz z Portugalią (dużo się naczytałem, że w noc przed meczem Portugalczycy grubo zabalowali na mieście) to ta drużyna by się nie urodziła, a pogrążała w marazmie. Następnym meczem było spotkanie z Belgią i prezent od Van Buytena, który wykorzystał Matusiak, które tylko scementowało tamtą ekipę.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 1:08 pmZa Nawałki ta murarka i kontrataki w latach 2014-2016 też wyglądały o wiele lepiej niż szkoła Czesława.
Jeszcze lepszy przykład. Nawałka zaczynał od sprawdzania w reprezentacji zaciągu z Górnika Zabarze z Rafałem Kosznikiem na czele. Zaczął od wpierdolu ze Słowacją, potem remis z Irlandią, porażka ze Szkocją, towarzyski remis z Niemcami, wygrana z Litwą, Gibraltarem i wtedy dopiero przyszedł zwycięski mecz z Niemcami, który zbudował tamtą drużynę.
Obaj trenerzy nie weszli w kadrę z buta tylko musieli zaliczyć jakieś wtopy, zanim coś się z tego zrodziło, a nie grali przecież potęgami, jak Michniewicz.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 1:08 pm Inna sprawa, że ja na tych mistrzostwach widzę drużyny o wiele gorsze na papierze niż Polska, a jednak potrafiące grać w piłkę w sposób przyjemny dla oka i w dodatku skuteczny (np. Maroko, Iran, Senegal, Arabów też da się lubić). Oczywiście, że nikt tutaj nie oczekuje poziomu Brazylii, ale wymienienie kilku składnych podań pod polem karnym rywala, stworzenie groźnej sytuacji bramkowej, minięcie przeciwnika zamiast wycofania do tyłu to tak dużo?
Ile ja się naczytałem zachwytów nad Kanadą. Jaka była koniobijka do ich gry z Belgią, jak to się nie postawili, jak to ich nie zdominowali. A tymczasem po dwóch meczach 0 punktów, 1-5 w bramkach i już wiadomo, że wracają zaraz do domu. Z wymienionych przez ciebie ekip nie wiadomo, ile awansuje dalej.
Ja rozumiem, że mecz z Meksykiem nie mógł się podobać, że tego się nawet nie da nazwać meczem tak na dobrą sprawę. Ale ja rozumiem, dlaczego tak się stało. Michniewicz pomny naszych przygód na dużych turniejach, gdzie zawsze (z wyjątkiem 2016) przegrywaliśmy pierwszy mecz, wkradała się nerwówka, rezygnacja i w efekcie zaraz wracaliśmy do domu, nie chciał do tego dopuścić za wszelką cenę. Przekonał drużynę, że nawet kosztem medialnego linczu nie możemy tego meczu przegrać, więc nie stracenie bramki jest kluczowe. Jak bardzo ważne to było pokazuje reakcja Lewandowskiego na gola z Arabią. Facet wygrał wszystko, strzelił pierdyliard bramek, brakowało mu tylko gola na mundialu i jak wielkie ciśnienie musiał mieć, jak wielkie emocje nim targały, że po golu zwyczajnie się rozpłakał. Może tak być, że ten remis z Meksykiem gówno nam da, ale zapominacie, że ten mecz powinniśmy byli wygrać, bo mieliśmy karnego. Michniewicz go przecież nie przestrzelił. Plan został zrealizowany niemal perfekcyjnie. Nie dopuściliśmy do straty bramki i czekaliśmy na tę jedną szansę, która nadejdzie. Ona nadeszła, lepsza nie mogła być, a jednak Lewy jej nie wykorzystał.
Z Arabią, z którą musieliśmy wygrać, mecz wyglądał przecież inaczej. Optyczną przewagę miał rywal, ale dogodnych okazji miał tylko dwie, w tym rzut karny z dupy. Dostali od nas 2-0 w cymbał i możemy mówić, że mieli szczęście, bo mogło być równie dobrze 5-0 czy nawet 5-2, jeśli wszystkie setki kończyłyby się golami.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 8:18 pm
Następnie końcem marca mamy koniec baraży. Michniewicz ma ok. 8 (!) miesięcy na przygotowanie naszej reprezentacji na MŚ. Dla mnie to absolutnie nie jest mało czasu, zwłaszcza z czerwcową Ligą Narodów, kiedy było stosunkowo dużo czasu, aby wypróbować nowe warianty, wytrenować pewne schematy itp.
Wg mnie ciężko ćwiczyć ofensywne schematy na Holandii czy Belgii, które chcesz wykorzystać na MŚ z Meksykiem czy Arabią. Grupę kwalifikacyjną do Euro mamy na tyle prostą, że to będzie odpowiedni moment, na wyrobienie sobie jakiegoś stylu gry.
Trzeba jednak brać cały czas poprawkę na to, że Michniewicz to trener od wyników. Jest specjalistą od gry z zespołem w systemie pucharowym czy grupowym na turnieju. A takie mecze wygrywa się sposobem, a nie jednym, uniwersalnym schematem. Uważam jednak, że jeśli ten turniej będzie dla nas sukcesem, to do kolejnego nie przystąpimy już tak sparaliżowani. Zwłaszcza, że na Euro jest zupełnie inny format, wychodzą z grupy 3 drużyny itd.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 8:18 pmŚwietnym przykładem selekcjonera, który potrafił w relatywnie krótkim czasie (8 miesięcy!) przygotować reprezentację do MŚ jest Zlatko Dalić, który objął Chorwację w październiku 2017. Nie dość, że musiał z nią wywalczyć awans na MŚ, to jak wszyscy doskonale wiemy, w trakcie MŚ udało mu się zajść z tą drużyną do finału. Ba, dwa dni po objęciu reprezentacji już grał bardzo ważny mecz eliminacyjny z Ukrainą.
Nie porównujmy się do Chorwacji, która dysponuje zupelnie innym materiałem ludzkim. Przecież to bez sensu.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 8:18 pmNie róbmy więc z Michniewicza "biedaka", który miał jakieś 1.5 miesiąca na przygotowanie się do baraży.
A jednak dał radę ten baraż wygrać. Z tą samą Szwecją, która nas ograła na Euro, a jednak Sousa miał więcej czasu na przygotowanie się do tego turnieju. Ba, tam nas ograła nawet Słowacja z piłkarzami z Ekstraklasy w wyjściowym składzie.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 8:18 pmOk Sousa nic nie wygrał, ale idąc z "ustalonym" tu już tokiem rozumowania też nie miał praktycznie czasu, aby odpowiednio przygotować drużynę na Euro 2020 (21). Inna sprawa, że w marcu 2021 nie miał takiego komfortu, jak Michniewicz z Ligą Narodów (turniejem o charakterze towarzyskim), gdzie można sobie potrenować różne warianty itp. Zaczął z grubej rury, a więc od eliminacji do MŚ. Na start mierzył się z najpoważniejszymi grupowymi rywalami Polski, a więc Anglią i Węgrami... Z Węgrami udało się wywalczyć "zwycięski" remis, który na pewno kibicowi reprezentacji przyniósł o wiele więcej radości ze sposobu gry niż wymęczone 0-0 z Meksykiem. Z Anglią przegraliśmy, ale walka o wynik była do samego końca. Euro 2021 natomiast rozpatrywałbym bardziej pod kątem festiwalu indywidualnych błędów zawodników, a dyskredytowany tutaj "zwycięski" remis z Hiszpanią dawał nam wciąż szanse na wyjście z grupy przed 3 meczem ze Szwedami...
Ja do Sousy o Euro nie będę się dowalał, właśnie przez to, jak mało miał czasu, choć przegrana ze Słowacją jest niewytłumaczalna i nie kupuję tego, że zaważyły błędy indywidualne. One jednak z czegoś wynikały, a i w ofensywie byliśmy na tyle słabi, że nie daliśmy rady nawet zremisować.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 8:18 pmMożna krytykować Souse za wiele rzeczy, ale bez niego też nie byłoby tych MŚ, bo moglibyśmy nawet nie mieć szansy na wywalczenie awansu w barażach...
No teraz to dowaliłeś.
Przecież grupę kwalifikacyjną mieliśmy tak słabą, że gdyby nie wywalczył nawet barażu, to zostałby wypierdolony natychmiast po końcowym gwizdku ostatniego meczu grupowego. Przed kamerami koło autobusu, jak to Lato zwalniał Beenhakera. Baraże z tej grupy to był psi obowiązek i absolutne minimum. Bez jaj, że mamy mu za to dziękować. Tym bardziej, że z niezrozumiałych powodów odpuścił ostatni mecz z Węgrami, przez co skomplikował nam drabinkę w tych barażach. Chyba że już wtedy wiedział, że wylosujemy Rosję, która za jakiś czas dostanie walkowera i będziemy grali tylko jeden mecz. Wtedy szacun.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 8:18 pmFajnie, że mamy obecnie 4pkt w grupie i duże szanse na awans do fazy pucharowej, ale do tego jednak wciąż daleka droga. Sytuacja jest taka, że w środę o 22 może się okazać, że ten remis 0-0 z Meksykiem był naszym gwoździem do trumny... Zarówno Argentyna, jak i Polska mają o co walczyć, bo wyjście z 1 miejsca może zagwarantować relatywnie łatwego rywala w 1/8 finału, a więc Australię...
Może tak być, ale wtedy będziemy rozpamiętywać tego karnego Lewandowskiego z Meksykiem, a nie to, że zagraliśmy z nimi tak, a nie inaczej. Nie wiemy, jakby się potoczył mecz, gdybyśmy zagrali odważniej. Może stracilibyśmy w naszym stylu jakąś głupią bramkę, a potem bili głową w mur i ostatecznie przegralibyśmy 0-1? Była ogromna szansa, by ten mecz wygrać, ale presja była tak duża, że ugiął się pod nią nawet nasz kapitan i koncertowo spieprzył karnego, uderzając go jak junior.
lukexpl pisze: ↑pn lis 28, 2022 8:18 pmNiemniej jeśli skończy się katastrofą i 3 miejscem Polski w grupie, to te 4pkt Michniewicza i "świetne" dla wielu tutaj wyniki z Meksykiem i Arabią będą znaczyły tyle samo, co podważane wyniki Sousy, a więc jedno wielkie nic...
Absolutnie się nie zgadzam. Już ten mundial dał nam mnóstwo emocji i radości, mimo tej katorgi dla oczu w pierwszym meczu. Wreszcie gramy o coś, liczymy się w walce o wyjście z grupy, a to był cel nadrzędny na ten turniej. Wielu z nas pierwszy raz dowiedziało się co to za uczucie wygrać mecz na mistrzostwach świata o coś, a nie o honor jak to bywało do tej pory. Już ugraliśmy najwięcej za naszego życia, a w środę będziemy walczyć o coś więcej. Gdyby tu obowiązywał format z ME, to z 4 punktami pewnie mielibyśmy już awans z grupy w kieszeni.
Napiszę najprościej, jak się da. Mecz Meksykiem był dnem. Nie dało się na to patrzeć. Nie wiem, czy widziałem gorszy mecz w wykonaniu naszej reprezentacji, pewnie nie, bo nawet nie podjęliśmy próby gry w piłkę poza dwoma czy trzema króciutkimi fragmentami. Nawet gdy przegrywaliśmy 0-6 z Hiszpanią, 1-6 z Belgią czy 0-4 z Danią, to coś tam próbowaliśmy robić, mniej lub bardziej nieudolnie, a z Meksykiem staliśmy od początku i czekaliśmy na koniec meczu. Ja się z tym przecież zgadzam. Natomiast jest jedna rzecz. Przeżyłem tyle wpierdoli, rozczarowań, niepowodzeń i kompromitacji na mistrzostwach świata, że jeśli ta męka z Meksykiem miała dać nam w końcu turniej bez wyżej wymienionych wrażeń, to ja to akceptuję. Wreszcie mogłem się cieszyć po naszym drugim meczu, mogę czekać na mecz trzeci, mieć nadzieje i wiarę, mogę się tym meczem emocjonować, bo będzie grany o coś więcej niż o honor. Jeśli by to wszystko przeżywać musiałem się nacierpieć z Meksykiem, akceptuję to. Mogliśmy grać odważniej, pewnie powinniśmy, bo Meksyk też się bał. Ale gdybyśmy znów się nadziali na jakąs kontrę, przegrali ten mecz, znów byłoby tak, jak zawsze za naszego życia. Mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Nareszcie tak nie jest i z tego się cieszę.