Culé a muerte pisze: ↑pn gru 19, 2022 5:16 am
Chłop w wieku 35 lat po tylu śmiechach, że nie wygrywa nic z kadrą, po tylu upadkach - przegranych finałach (CA po karnych, Mundialu po dogrywce) i tekstach, że jest leśnym dziadkiem przyjeżdża do Kataru, wali 7 bramek, zgarnia MVP i wygrywa Złoto. Zidane w jego wieku już był na emeryturze. Ronaldo i Ronaldinho chlali gdzieś po dyskotekach. To mistrzostwo świata smakuje jeszcze bardziej po tych porażkach i tym słabym okresie Leo, kiedy chciał zakończyć karierę reprezentacyjną. Piękne zwieńczenie kariery.
Przede wszystkim, wygrał Copa America, które było organizowane jako czwarte w ciągu sześciu lat. W tym czasie Euro było organizowane tylko dwa razy. Trudno mówić o poważnym turnieju z takim burdelem organizacyjnym. MŚ nie oglądałem, ale fakt, że na MŚ w Katarze w finale doszło do starcia dwóch gwiazd klubu kontrolowanego przez Katarczyków wzbudza jedynie ironiczny uśmiech. Nie zdziwię się, jeżeli po latach okaże się, że Argentyna "wygrała" te MŚ tak samo, jak "wygrały" je Włochy w 1934 czy Argentyna w 1978 roku.
Teraz to już chyba bezsprzecznie najpiękniejszej kariery w historii futbolu.
Tylko dla kibiców Barcelony/Argentyny/PSG/Messiego, bo jak wszyscy kibice kogoś lub czegoś mają klapki na oczach. Pięknych piłkarskich karier jest dużo więcej i wybranie jednej "bezsprzecznie najpiękniejszej" musi być kaskaderką pod względem doboru argumentów. Czy kariera Messiego jest ciekawszą historią niż ta Charltona, który przeżył katastrofę lotniczą, pomógł odbudować (a właściwie, to zbudować) potęgę Manchesteru i sięgnął z Anglią po ich jedyne trofeum? Albo z karierą Del Piero, który zaczął wystrzałowo, później wszystko przerwały okropne kontuzje, później degradacja Juventusu (Alex został!), a i tak udało się to zwieńczyć wygraniem MŚ? Albo kariera Bartheza, w której było wszystko co genialny scenarzysta na haju mógłby wrzucić w scenariusz?
Historia Messiego jest za to z pewnością najbardziej cukierkowa i bajkowa, bo nie było innego piłkarza, któremu natychmiast puszczano w niepamięć buractwa, chamskie zachowania, kompletny brak fair play i który miałby jednocześnie taką ochronę u sędziów (może poza meczami z Realem). A zarazem nie było piłkarza, który był domyślnym zwycięzcą Złotej Piłki i ktoś inny musiał być istotnie lepszy w danym sezonie, najlepiej pokonać go w bezpośrednim starciu, aby mu tę nagrodę wyszarpać, co i tak nie zawsze było wystarczające. Co zresztą przyczyniło się do tego, że Złota Piłka straciła dużo ze swojego prestiżu. Podsumowując, kariera Messiego jest bezsprzecznie najbardziej teflonowa, a nachalność i skrajna tendencyjność mediów i fanów Messiego, aby przekonać pozostałych, że to właśnie on jest tym najlepszym w historii działa na jego niekorzyść.