Jest tu wiele ciekawych i mocno śmierdzących przykładów, ale można znaleźć też kilka fragmentów, których nie można traktować poważnie i wynikają albo z niewiedzy/ignorancji autora w kwestiach sędziowskich, albo z jego osobistej antypatii do konkretnego arbitra (tak, wiem że ta strona to w dużej mierze
kopiujwklejka z futbolgate.com). Na przykład trudno żeby Sanchez Martinez dostał mecz w Lidze Mistrzów, skoro dopiero w tym sezonie dopuścili go do sędziowania fazy pucharowej Ligi Europy. Nie wynika to jednak z tego, że UEFA go nie ceni, bo jest dokładnie na odwrót, tylko dlatego, że dopiero gdzieś 2 lata temu naprawdę mocno
wystrzelił i osiągnął wysoki oraz przede wszystkim stabilny poziom. Dwa miesiące temu Sanchez Martinez otrzymał awans do najwyższej, elitarnej rangi sędziów UEFA. Jest tam obok między innymi Mateu Lahoza, Del Cerro Grandego i Gila Manzano. Moim zdaniem (wiem, że jest ono mało ważne, ale podzielę się swoją opinią) SM jest obecnie najlepszym hiszpańskim sędzią. Kiedyś najwyżej ceniłem Del Cerro, ale odkąd FIFA nie wzięła go na Mundial, po raz drugi sięgając po Mateu, to chyba poczuł się tym zawiedziony, zdemotywował się, albo co, gdyż mniej więcej odkąd zapadła ta decyzja, to sędziuje jakby od niechcenia - na niższym poziomie niż ten, do którego przyzwyczaił. Nie zdziwię się, jeśli po sezonie Del Cerro zechce odejść na emeryturę.
Hernandez Hernandez jest w hierarchii UEFA niżej niż Sanchez Martinez, choć na logikę to nasz „ulubieniec” z Arrecife powinien być pierwszy w kolejce do awansu, gdyż pracował już przy meczach LM. Najwyraźniej uznano, że Sanchez jest od niego zdolniejszy, z czym się w pełni zgadzam. Od lat zawsze chciałem go na sędziego Klasyku, bo wiem, że będzie to gwarancja pewnego poziomu, choć - jak widać na zalinkowanej stronie - kibice Realu, chyba na podstawie głupawego owczego pędu lub jakiegoś mocno wbitego w pamięć błędu na naszą niekorzyść (choć szczerze mówiąc nawet żadnego takiego sobie nie przypominam), go nie lubią.
https://www.docdroid.net/s73G6iT/men-al ... 022-23-pdf
W przyszłym sezonie na 99% dostanie mecz w fazie grupowej typu Pilzno - Sporting (ten 1% to na wypadek, gdyby wszystkie wyznaczone dla niego mecze w LE do końca sezonu poprowadził fatalnie, ale chyba naprawdę musiałby to być poziom Øvrebø z wiadomego meczu). Jeśli dostanie dobre oceny od obserwatorów, to posędziuje jeszcze dwa razy w fazie grupowej. Jeśli się sprawdzi, to dadzą mu jakiś nikogo nieobchodzący mecz typu Benfica - Lipsk w 1/8 finału. Jeśli i tam wypadnie dobrze, to może dostać bardziej medialny mecz o większej wadze. Tak działają awanse w UEFA, a nie tak, jak myśli autor tej strony.
W tym sezonie już nie ma szans, by coś dostał, mimo że jest w elicie, bo UEFA
nigdy nie rzuca arbitra na głęboką wodę i nie ma takiej możliwości, by pierwszym sędziowanym meczem Ligi Mistrzów była potyczka w fazie pucharowej, choćbyś nawet rokował na drugiego Pierluigiego Collinę. Każda desygnacja sędziowska w UEFA jest bardzo mocno ważona, analizowana i kilka razy przemyślana - znacznie bardziej profesjonalnie, niż ma to miejsce w RFEF.
Te niektóre przykłady sprzed lat to też kompletne pudła. Ignacio Iglesias Villanueva był po prostu bardzo słabym sędzią i nie zdegradowano go dlatego, że dał nam karnego z kapelusza, tylko dlatego, że był cienki jak dupa węża. Ten gość co drugą kolejkę walił jakiegoś grubego babola i karny dla nas za rzekomy faul na Casemiro z lutego 2019 to tylko jeden z wielu. Na już mogę wam podać 5 jego fatalnych błędów z meczów LL bez udziału Realu i Barcelony, które pamiętam z sezonu wcześniejszego, 2017/2018 i tak naprawdę, to on powinien zostać zdegradowany rok wcześniej. A uczynił to dopiero Velasco Carballo, któremu nie można było nic zarzucić i który był dobrym szefem CTA. Obecnie Iglesias siedzi w CTA jako specjalista od VAR-u (ja najchętniej bym się go pozbył, bo nie jestem zwolennikiem mianowania słabych sędziów na specjalistów od czegokolwiek), natomiast jego brat, Javier, otrzymał w zeszłym roku kolejny awans w ciągu 4 lat i obecnie sędziuje w pierwszej lidze. Chciałbym otrzymywać w życiu takie „kary”. Podsumowując - na dowód do sądu to się nie nada, ale wiele obserwacji i sytuacji tu opisanych jest rzeczywiście godnych uwagi i powinny one dać mocno do myślenia.
Odnosząc się natomiast do sedna, to afery negreirowsko-barcelońskiej bym w żadnym wypadku nie lekceważył. Sanchez Arminio i Villar to byli goście o łagodnie mówiąc wątpliwej reputacji i na pewno nie dam sobie nawet małego palca uciąć za ich uczciwość, zresztą już dawno udowodniono im inne wały. Pamiętam, że cieszyłem się, gdy przyszedł Rubiales i wymiótł tamto towarzystwo, bo choć
Rubi czasem popełnia błędy, zachowuje się jak
sebek i zrobi coś, zanim to przemyśli, to jednak wygląda na gościa prostego, ale dość uczciwego. Poprzednia ekipa śmierdziała machlojami (i to nie tylko sędziowskimi) z kilometra.
Myślę, że może być naprawdę ciekawie.